Pierwsze zanurzenie

Malarskie wrażenia z podróży do Korei Południowej

Do Korei Południowej wybrałam się jesienią 2017 roku, w czasie, gdy jej północny sąsiad posyłał rakiety w stronę Japonii. Nie był to może najlepszy czas na taką podróż, jednak wszystkie przygotowania były już poczynione, a podróż opłacona – więc pojechałam. W Seulu poczucie zagrożenia opuściło mnie bardzo szybko, życie toczyło się tam swoim torem i nikt z miejscowych nie wierzył w możliwość wybuchu wojny. Było w tej postawie Koreańczyków coś kojącego, choć mój wewnętrzny głos co jakiś czas szeptał mi, że tak pewnie zachowują się ludzie żyjący na co dzień w podobnych warunkach i czasami mają rację, a czasami nie.

Do Korei pojechałam na poszukiwania. Ich cel nie był dla mnie do końca jasny i nadal nie jest. Myślę, że przede wszystkim szukałam cząstki prawdy o tym odległym kraju i jego mieszkańcach. Nie miałam wielkich ambicji, chodziło mi raczej o niewielki skrawek, taki który mogłabym objąć i zrozumieć. Nie miałam ze sobą listy zabytków do obejrzenia i choć zwiedziłam kilka z nich, to zawsze bardziej interesowała mnie teraźniejszość, niż przeszłość. Odwiedzając pałace i muzea zwracałam więc uwagę na to, jak Koreańczycy podchodzą do tego, co minione i jakie miejsce zajmuje to w ich życiu. Nigdy też nie straciłam z oczu mojego drugiego celu – chciałam Koreę namalować.

Miałam świadomość, że podróż ta będzie dla mnie skokiem na głęboką wodę, był to przecież nieznany mi świat i obca kultura. A jednak moje zanurzenie w Koreę odbyło się gładko i bez większych problemów. Pochłonął mnie Seul, kaniony ulic, tłumy ludzi, stoiska, reklamy, gwar, nowe zapachy, nowe światło. Płynęłam niesiona ludzkim prądem, notując wrażenia, starałam się poznać i zapamiętać jak najwięcej z każdej mijającej chwili. Nie spieszyłam się, dawałam sobie czas na oddech, kontemplację, zwykłe przyglądanie się życiu.

Po powrocie do Polski, po kilku miesiącach, gdy opadły już emocje, a moje życie wróciło na zwyczajne tory, rozpoczęłam drugą część podróży. W pewnym sensie była to ta sama wyprawa, choć już nie taka sama. Wyciągnęłam przywiezione ulotki, foldery, przejrzałam zrobione zdjęcia – i zaczęłam malować. Każdy obraz stał się dla mnie kapsułą czasu, zabierając mnie do odwiedzonych niegdyś miejsc i przeżytych chwil. Teraz mogłam skupić się nad każdym z tamtych wrażeń, spojrzeć w głąb, zastanowić się, pomyśleć. Moje obrazy stały się dla mnie zapiskami, swoistym pamiętnikiem z podróży. Prawdą, którą chciałabym zachować.

„Pierwsze zanurzenie” to osobiste, malarskie zapiski z podróży do Korei Południowej. To powtórna wyprawa, tym razem w głąb, poprzez kolor, światło i cień, wyprawa we wspomnienia i wrażenia, wyprawa w inny świat. Malowanie pozwoliło mi przeżyć Koreę na nowo, w inny sposób, z dystansu, kontemplacyjnie. Pogłębić pierwsze przeżycia, odnaleźć coś nowego, coś czego na miejscu nie byłam w stanie dostrzec. To subiektywne i osobiste spojrzenie na Koreę. To próba zatrzymania czasu, wyraz mojej niezgody na nieodłączną ludzkiemu życiu skończoność, to marzenie, by choć w taki, malarski sposób moja podróż mogła trwać dalej.

 

Muzeum Ziemi Kociewskiej

Starogard Gdański

czerwiec-sierpień 2019

Related Articles